poniedziałek, 30 marca 2015

Jak Szymek został piratem - Test karuzeli Canpolbabies Piraci

Większość mam blogerek testuje przeróżne produkty, przeróżnych firm. Skoro mamy mogą, to dlaczego niby tata miałby tego nie robić? I tak dzięki firmie Canpol babies z Szymkiem przeprowadziliśmy nasz pierwszy test (No dobra, mama tez trochę pomagała).

Na pierwszy ogień poszła piracka karuzela.



Podobno pierwsze wrażenie jest najważniejsze:

 Proste pudełko, z czytelną instrukcją na odwrocie i przeźroczystym okienkiem z przodu (fajny patent, bo nie trzeba otwierać całego pudła żeby zobaczyć zabawki).  W środku brak zbędnych papierów, wypełniaczy, ulotek z instrukcjami w 30 językach. Same najważniejsze rzeczy ;) Dla mnie spoko.


Montaż bardzo prosty, dosłownie 5 elementów, 3 "kliknięcia" i karuzela złożona. Do łóżeczka mocowana uchwytem z gwintem i dużą nakrętką. Łatwe i solidne, kolejny plus.

Teraz trochę o jej budowie. Zabawki oraz pałąk, na którym wiszą, wykonane są z miękkiego pluszu, który nie przyciąga kurzu (w innych pluszowych zabawkach bywa z tym różnie, mamy kilka takich, które przyciągają chyba cały kurz z otoczenia). Dodatkowo na pałąku zamontowane jest lusterko. Pałąk z zabawkami łatwo się odczepia od pozytywki, co w naszym przypadku bardzo się przydaje. Zabawki nie przeszkadzają, nie dzwonią podczas wkładania , czy wyciągania młodego z łóżeczka. Nie trzeba się martwić, że mały zahaczy o zabawki i się obudzi.Same pluszaki przyczepiane są do pałąka na rzepy, przez co można się nimi bawić oddzielnie. Jestem przekonany, że gdy karuzela wyląduje w piwnicy, piraci zostaną z Szymkiem na dłużej.

Postaci są solidnie wykonane, każda z nich ma wbudowaną grzechotkę lub piszczałkę.

Pozytywka, i tutaj zaczyna się problem, jest za głośna! Mnie po 5 minutach słuchania "kołysanek", szlag trafia, Ta pozytywka prędzej rozbudzi, niż uśpi dziecko. Ktoś kto ją  projektował zapomniał o regulacji głośności. Moim zdaniem zamiast przycisku, ze zmianą melodyki, powinna być możliwość ściszenia. Na plus można zaliczyć: bardzo prostą obsługę tej pozytywki. Dwa przyciski: ON/zmiana melodyki i OFF, oraz ilość kołysanek.

Czas na testy Szymka:


Jego mina mówi sama za siebie: Wooow :)


Nie zawsze było łatwo.


Przerobiliśmy przeróżne konfiguracje, karuzeli. Z zawieszonymi wszystkimi zabawkami oraz z jedną lub dwoma.

Najfajniej Szymek bawił się, gdy zawieszona była jedna lub dwie zabawki. Mógł swobodnie do nich sięgać, próbować łapać i ćwiczyć refleks, a rzepy są na tyle mocne, że nie udało mu się ich zerwać, więc bezpieczne.

Karuzela przetrwała prawie 30 dni szarpania, ciągnięcia, gryzienia i ślinienia bez żadnych zniszczeń, co powinno być najlepszą rekomendacją :)

W skrócie:

Plusy:
- odczepiane zabawki oraz cały pałąk z zabawkami
- prosty montaż i obsługa
- solidne wykonanie
- brak zbędnych papierów i innych śmieci w pudełku
- cena
- ilość kołysanek

Minusy:
- GŁOŚNA
- Brak regulacji głośności, wyłączenia kołysanek

Ogólnie rzecz biorąc bardzo fajna, solidnie wykonana karuzela, za niewygórowaną cenę. Z czystym sumieniem polecamy.



niedziela, 22 marca 2015

Kto przyspieszył czas!? czyli Keep Calm and Parent ON

Nie spodziewałem się.... inaczej... nie dopuszczałem do siebie myśli, że moje życie aż tak bardzo się zmieni po narodzinach juniora. Do tej pory nie mając większych zobowiązań robiłem/robiliśmy praktycznie wszystko to na co miałem/mieliśmy ochotę wypełniając czas wolny.  Rower, kino, crossfit, bieganie, imprezy, wyjazdy jak miło jest powspominać ;) W ciągu "chwili" przeszedłem z nadmiaru do całkowitego braku czasu wolnego. W tej chwili ogranicza się on do dwóch godzin gdy młody zaśnie.

Dni mijają w zastraszającym tempie.  Plan dnia jest mniej więcej jednakowy:

5:00 - młody budzi się na "śniadanie". Lola go karmi, ja drzemię jeszcze godzinkę
6:00 - Wstaję.. prysznic.. szykuje się do pracy
7:00 - wyjazd ;)
17: 30 - wracam do domu, Jemy z Szymkiem obiad:)
do 19:00 się bawimy
19:00 - kąpiel
20:00 - mały śpi - ogarniamy mieszkanie/ mamy chwilę dla siebie
22:00 - przysypiamy na kanapie ;)

I tak od poniedziałku do piątku. Po czym przychodzi weekend i długa lista rzeczy do zrobienia. Taa  jasne, nigdy jeszcze nie udało mi się zrobić choćby połowy z tego co sobie zaplanowałem.

Zaskakujące jest jak tak mała istota może wpłynąć na człowieka i go sobie podporządkować.  Najlepsze jednak w tym wszystkim jest to, że mi się to podoba!!!  A te wszystkie rzeczy, o których pisałem na początku, nie uciekły, one czekają aż Szymek podrośnie i będziemy je robić razem (no może po za imprezami ;) ). Wg mnie właśnie na tym polega rodzicielstwo, aby nie rezygnować ze swoich zainteresowań, tylko dzielić je z dzieckiem.